Dlaczego bowiem pracownik z Polski ma w Niemczech zarabiać mniej niż Niemiec pracujący na takim samym stanowisku? Przypomnijmy - zatrudnienie pracownika w Polsce i wysłanie go, aby świadczył usługi w jakimkolwiek państwie UE, jest jak najbardziej legalne. A jednak sprawa wynagrodzeń dotyczy kluczowego problemu w Unii, a mianowicie tego, jak traktować wewnątrzunijną konkurencję.
Podstawą Unii jest swobodny przepływ usług, kapitału i ludzi. Na podstawie tych zasad państwa budują swoje strategie. Nikogo nie dziwi, że niemieckie fabryki motoryzacyjne sa lokowane tam, gdzie to najwygodniejsze z punktu widzenia ich interesów - np. na Węgrzech. Nikogo nie dziwi, że w Polsce rynek bankowy zdominowali gracze zagraniczni - Włosi, Niemcy, Austriacy, Francuzi. Możemy utyskiwać nad takim zjawiskiem, możemy postulować repolonizację banków (rynkową repolonizację!), ale nie uderzamy w swobodę przepływu bankowych kapitałów i inwestycji. Nie kwestionujemy prawa działania sieci handlowych, bogatych we własne doświadczenia i mających dostęp do kapitału znacznie tańszego niż w Polsce. Polscy sklepikarze byli skazani na klęskę w tym starciu. A jednak szanujemy unijne pryncypia, nawet jeśli to dla naszej gospodarki nie jest najkorzystniejsze. Nikt nie ogranicza obecności obcych banków czy sieci handlowych. Polskie firmy nie korzystały ze specjalnych preferencji ani ochrony przed zachodnią konkurencją. W imię europejskich, unijnych zasad.
Wszystkie komentarze