Największa tego typu operacja w historii USA weszła w decydującą fazę. Rozbiórka betonowej zapory ma uwolnić rzekę dla łososi.
Kończąca kadencję demokratka Kate Brown tłumaczy, że skorzystała ze swoich prerogatyw, bo uśmiercanie ludzi jest niemoralne.
Ponad pół miliona mieszkańców Oregonu musiało uciekać ze swoich domów. W zachodnich stanach USA płonie obecnie 100 miejsc.
Przez zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych przechodzi fala gwałtownych pożarów. W Oregonie niemal doszczętnie spłonęło pięć małych miejscowości, w sąsiedniej Kalifornii szaleje ponad dwadzieścia poważnych pożarów. Dziesiątki tysięcy Amerykanów musiało opuścić swoje domy. Z powodu dymu w wielu miejscach niebo przybrało odcienie pomarańczy i czerwieni. W Oregonie szaleje co najmniej 35 napędzanych wiatrem pożarów, które łącznie zajmują powierzchnię dwa razy większą niż Nowy Jork. Płomienie roznosi wiatr, wiejący z prędkością do 80 km na godzinę. Jak powiedziała w środę gubernator stanu Kate Brown w ogniu zginęło prawdopodobnie wiele osób, ale dokładna liczba ofiar nie jest jeszcze znana. - To może być największa liczba ofiar śmiertelnych i najwięcej zniszczeń w wyniku pożarów w historii naszego stanu - mówiła Brown. - Tylko w jednym miasteczku w Oregonie, Phoenix, mogło spłonąć tysiąc domów - poinformował jego burmistrz Chris Lux. Władze sąsiedniej Kalifornii poinformowały w środę o trzech ofiarach śmiertelnych, które zginęły w pożarze wywołanym piorunem. Na szerokich połaciach stanu szaleje ponad dwadzieścia poważnych pożarów. Wszystko wskazuje na to, że to będą najgorsze pożary we współczesnej historii stanu. Spłonęło już pół miliona hektarów ziemi - prawie 20 razy więcej, niż w tym samym czasie w zeszłym roku. Z powodu gęstego dymu w środę kilka godzin po wschodzie słońca w Zatoce San Francisco wciąż było ciemno. Samochody jeździły z włączonymi światłami, a biurowce, tonące w dymie zmieszanym z mgłą, świeciły jak w środku nocy.
Strzelanina na uczelni Umpqua Community College w mieście Roseburg w stanie Oregon. Jest co najmniej 7 zabitych i ponad 20 rannych. Napastnik, według lokalnej telewizji, jest już "nieaktywny". Nie wiadomo tylko, czy żywy, czy martwy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.