- Na chwilę obecną uzyskaliśmy to, co realnie było do uzyskania. Czyli powstanie zespołu z naszym udziałem do realnej walki ze stajniami uberowskimi - mówił Rafał Piotr Jurek, przewodniczący mazowieckiego NSZZ "Solidarność". Przedstawiciele rządu spotkali się z taksówkarzami w Radzie Dialogu Społecznego. Rozmowy zaczęły się w południe, skończyły chwilę przed 18. Czekający przed budynkiem taksówkarze dostali jedynie zdawkowe informacje na temat zakończonego protestu. Choć po negocjacjach ktoś rzucił w tłumie: "na lotnisko!", to na Okęciu było bardzo spokojnie. Strajk oficjalnie się skończył.
Zobacz również: Koniec negocjacji taksówkarzy z rządem. I koniec strajku. Na Okęciu spokojnie
- Uber działa nielegalnie i będziemy się domagać natychmiastowego zablokowania aplikacji - mówił Mariusz Zieliński z Samorządnego Związku Zawodowego Taksówkarzy. - Trybunał Sprawiedliwości w Strasburgu wyraźnie powiedział, że Uber jest firmą transportową i każdy rząd może doprowadzić do zablokowania aplikacji.
Związki nie chcą komentować, jaką formę protestu przybiorą, jeśli rząd nie spełni ich oczekiwań. Nie chcą, by władza była przygotowana na to, co chcą zrobić. W środę związki taksówkarskie spotkały się z wiceministrem Jarosławem Zielińskim z MSWiA w Centrum Dialogu Społecznego w Warszawie.
Zobacz również: Czy rząd zawiesi aplikację Ubera? Jest termin spotkania z taksówkarzami, przedstawicielem UOKiK-u i resortami siłowymi
Po poniedziałkowym proteście taksówkarzy do sądu wpłynie 65 wniosków o ukaranie osób.
We wtorek przed Ministerstwem Infrastruktury w Warszawie taksówkarze protestowali przeciwko - ich zdaniem - nieuczciwej konkurencji ze strony Ubera. Domagają się zmian w prawie. Sytuacja była bardzo gorąca. Taksówkarze, tak jak przy poprzednich protestach, zamawiali przez aplikację kierowców Ubera. Kiedy ci przyjeżdżali, wyciągali ich z samochodów. Emocje narastały. Policja oddzielała taksówkarzy od kierowców Ubera.
- Żądamy, żeby prawo było równe dla wszystkich. Nie może być lepszych i gorszych. My musimy spełniać pewne warunki, a co, pozostali to niekoniecznie? My tu tak naprawdę chcemy, żeby było prawo w Polsce respektowane - mówił jeden z protestujących taksówkarzy.