W dużej mierze sami sobie tworzymy Frankensteina z nierealistycznych oczekiwań: wiecznej gotowości, wiecznej sprawności, wiecznego pożądania - jako punktu odniesienia. Jakąkolwiek rozbieżność z rzeczywistością przeżywamy jako deficyt, który trzeba szybko uzupełnić.
Jeśli on zakłada, że ona będzie perfekcyjną panią domu, która codziennie gotuje obiady oraz łapie w locie opadający kurz, to w zderzeniu z rzeczywistością, która nie pasuje do tego obrazu, jego życie stanie się pasmem frustracji i rozczarowań
Amerykański psycholog Jonathan Freeman wraz z zespołem dowiódł, że już kilkusekundowa ekspozycja twarzy wystarczy, aby ocenić naszą wiarygodność.
Psychologowie tłumaczą, żeby nie traktować rodzeństwa, szczególnie jeśli jest między nimi mała różnica wieku, tak samo. Każde z nich powinno mieć swoje środowisko, własnych znajomych i przyjaciół oraz zainteresowania. Wystarczy, że muszą dzielić ze sobą rodziców, pokój i czasem ciuchy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.