"Nikt nie wie, co to znaczy płacz i ból dziecka. Płacze ona, płaczę ja. I ciągłe pytanie: mamo, kiedy będę zdrowa? A ty nie wiesz, co odpowiedzieć" - pisała Monika, błagając o pieniądze na leczenie córki. Dziś Monika jest w areszcie, a Julka przesłała fizycznie cierpieć.
Kilkuletnie dzieci z Widzina na Pomorzu nie umiały jeść sztućcami, nie trzymały moczu, chłopiec bał się kąpieli, bo wcześniej był tylko polewany wodą. Rodzeństwo miało ślady od przypalania papierosami, a od próchnicy dziewczynce wypadły zęby. Rodzice, którzy trojgu dzieciom zgotowali piekło, zostali skazani.
Pobicie podopiecznego ośrodka w Jerzmanicach-Zdroju mogło być skutkiem niewystarczających szkoleń wychowawców. Nie byli uczeni radzenia sobie w sytuacjach trudnych i konfliktowych - napisano po kontroli dokonanej przez Rzecznika Praw Obywatelskich.
- Ponad połowa świadków przemocy fizycznej wobec dzieci nie zareagowała. To znak, że wciąż mamy dużo luk w systemie i trzeba nauczyć osoby dorosłe reagować - uważa ministra ds. równości Katarzyna Kotula.
- To odpowiedź na wątpliwości - mówi "Wyborczej" wiceministra sprawiedliwości Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, w której resorcie jest już gotowa nowelizacja ustawy "lex Kamilek". Przepisy, które mają chronić dzieci, w praktyce paraliżują pracę szkół.
Przemoc w rodzinnym domu dziecka państwa C. w Zachodniopomorskiem wyszła na jaw podczas wakacji w gospodarstwie agroturystycznym. Po reportażu Wirtualnej Polski jest reakcja sądu, prokuratury i ministerstwa rodziny.
To już trzecia edycja kampanii "Dzieciństwo bez przemocy" Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. W tym roku ma nie tylko większy rozmach, ale i szerokie poparcie: zarówno rządu, jak i Kościoła.
Od sześciu miesięcy do 8 lat więzienia grozi Julii W. za znęcanie się nad synem.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego zostawili jej Grzesia. Może myśleli, że noworodek, że mleko matki potrzebne. No bo teraz, to mogą sobie w brodę napluć, że dziecko zmarnowali - mówi w rozmowie z "Wyborczą" Anna, koleżanka Katarzyny B. z bydgoskiego Fordonu.
W stambulskim sądzie w sprawie zapadł w poniedziałek wyrok, na który wszyscy w Turcji czekali.
Ponad setka bydgoszczan przyszła w niedzielny (22 września) wieczór na Stary Rynek, by upamiętnić chłopca z Fordonu, który zmarł pobity przez matkę i jej konkubenta. "Stop przemocy wobec dzieci" - takie było przesłanie tego zgromadzenia.
Karolina zadzwoniła po pogotowie dopiero wtedy, kiedy jej córka przestała oddychać. Ale na ratunek było już za późno. W szpitalu zauważono, że dziewczynka miała siniaki i otarcia na całym ciele, złamane kości rączek, urazy narządów wewnętrznych spowodowane uderzeniami.
Prokuratura czeka na wyniki sekcji zwłok skatowanego przez opiekunów na śmierć trzynastomiesięcznego Grzesia.
Dziecko jest na oddziale intensywnej opieki medycznej, trzymamy kciuki, aby wszystko skończyło się dobrze - mówią policjanci, którzy eskortowali karetkę w drodze do szpitala.
Kuratorium skontrolowało niepubliczne przedszkole w Lublinie, którego nauczycielka ma zarzut stosowania przemocy wobec dziecka.
Gdybym miał wybrać spośród wszystkich doświadczeń, nauk i słów jedno lub dwa, wybrałbym następujące: Empatia. Współczucie - mówi Marian Turski, ocalały z Zagłady
Polacy przemocą wobec dzieci przejmują się bardzo. Pod jednym warunkiem - musi być wręcz obscenicznie brutalna.
Kolejny zwrot w sprawie nauczycielki z przedszkola w Lublinie, która miała bić trzyletnie dzieci i na nie krzyczeć. Kobieta ponownie została zawieszona przez dyrekcję placówki w pełnieniu obowiązków. Tym razem są ku temu nowe podstawy.
Nauczycielka oskarżana o bicie i krzyczenie na dzieci została zawieszona przez dyrekcję przedszkola w Lublinie. Komisja dyscyplinarna uznała, że kobieta może wrócić do pracy. Pilnych wyjaśnień domaga się wojewoda lubelski.
Urszula Kropiewnicka mówi, że jest zszokowana medialnymi doniesieniami. Rodzice dzieci się podzielili - jedni przedszkola bronią, inni nie zostawiają na nim suchej nitki. Trwa prokuratorskie śledztwo w sprawie znęcania się przez nauczycielkę nad dziećmi w przedszkolu w Lublinie.
Księża nie mogą spotykać się z dziećmi sam na sam w odizolowanych miejscach, wozić ich w pojedynkę samochodem, a w parafiach musi być prowadzona "księga interwencji" - do tych zasad od 15 sierpnia muszą stosować się duchowni.
Czy naprawdę trzeba aż zdobytych podstępem przez rodziców nagrań tego, co się dzieje w przedszkolu, żeby ukrócić znęcanie się nad dziećmi?
Franciszek Kucharczak z "Gościa Niedzielnego" zobaczył zdjęcie w internetowym wydaniu wyborczej.pl i tak mu się nie spodobało, że aż napisał felieton.
Blisko 80 proc. polskich dzieci doświadczyło przemocy. Ta ze strony nauczycieli pojawia się sporadycznie. Tym bardziej nagranie z przedszkola Bajkolandia szokuje. Jak próbować uchronić maluchy przed przemocą?
Po wydarzeniach w Gliwicach przekaz już się niesie po prawicowych, konserwatywnych portalach i komentariacie. Można go streścić tak: Żyjemy w katolickim kraju i nie możemy się zgadzać na małżeństwa jednopłciowe, a tym bardziej pozwalać im na wychowywanie dzieci.
Natalka wróciła do domu z siniakiem na czole. Boguś opowiadał, jak pani bije i zaciska usta. Przed wyjściem do przedszkola trzylatki ogarniał histeryczny płacz. Koszmar trwał co najmniej kilka miesięcy.
Koszalińska policja zatrzymała 27-latka, który jest podejrzewany o to, że pobił swojego sześciomiesięcznego synka. Z powodu ciężkiego urazu głowy dziecko trzeba było zabrać do szpitala.
Od niedzieli (30 czerwca) poszukiwana jest kobieta, która zostawiła na pastwę losu swojego ośmioletniego syna i przepadła. - Sprawdzamy nagrania z monitoringu, aby ustalić, gdzie się ukrywa. W domu jej nie ma - mówią nam nieoficjalnie policjanci.
W Sądzie Okręgowym w Krośnie rozpoczął się proces Magdaleny K. i Artura K. To rodzice małej Nadii, oskarżeni o znęcanie się nad córką i spowodowanie u niej obrażeń. Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami.
- Budziłam się. Dostawałam zwidów, wydawało mi się, że ktoś za mną stoi - mówi Ania, ofiara znęcania, którą bito i próbowano zgwałcić. - Kiedyś wychowawczyni powiedziała: "Będziesz mieć nauczkę".
3-letnia dziewczynka ze śladami pobicia trafiła w piątek do szpitala w Wejherowie. Matka usłyszała zarzut ułatwienia popełnienia przestępstwa fizycznego nad dzieckiem. Podejrzany o znęcanie się nad dziewczynką partner kobiety został aresztowany.
- Dzieci chcą się realizować, a spotyka je coś, na co nie były przygotowane. Trener, osoba, która ma je wspierać i pomagać, może też krzywdzić - mówiła rzeczniczka praw dziecka podczas prezentacji pierwszego w Polsce raportu o przemocy w sporcie.
Do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim został przywieziony 22-dniowy noworodek z poważnymi obrażeniami wewnętrznymi, które mogły powstać na skutek przemocy. Policja zatrzymała rodziców dziecka.
Rozpoczął się proces Oksany P. i Vitalija S., pary Ukraińców, którzy są oskarżeni w sprawie brutalnie gwałconego i maltretowanego Danylo. Dziecko miało wtedy 2,5 roku.
Dziś w życie wchodzi tzw. ustawa Kamilka, czyli znowelizowane przepisy mające poprawić ochronę dzieci przed przemocą. Jej współautorką jest nowa rzeczniczka praw dziecka.
Rodzice zarzucają opiekunce z Miejsko-Gminnego Przedszkola w Drobinie stosowanie przemocy wobec ich syna. Toczy się wobec niej postępowanie w kierunku przekroczenia uprawnień i znęcania się.
Po sieci zaczęło krążyć w środę dramatyczne nagranie, na którym pochodzący z Dąbrowy Górniczej mężczyzna znęca się nad dzieckiem.
Do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu został skierowany akt oskarżenia w sprawie 2,5-letniego Danyła. 26-letni Witalij S., partner matki chłopca, odpowie za usiłowanie zabójstwa Danyła w połączeniu ze zgwałceniem ze szczególnym okrucieństwem i znęcaniem się. Jego partnerka Oksana P. ostatecznie uniknęła zarzutu usiłowania zabójstwa, jest natomiast oskarżona o pomocnictwo w katowaniu i gwałceniu własnego dziecka.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.