W Sądzie Rejonowym w Tarnobrzegu zapadł wyrok w sprawie zatrucia galaretą, którą przygotowało małżeństwo rolników z powiatu mieleckiego. Po zjedzeniu galarety zmarł 54-letni mężczyzna, a dwie kobiety ciężko zachorowały.
Do 83 wzrosła liczba hospitalizowanych z powodu objawów zatrucia pokarmowego słuchaczy Centrum Szkolenia Straży Granicznej w Kętrzynie - podała w niedzielę 13 kwietnia Straż Graniczna.
W tarnobrzeskim Sądzie Rejonowym rozpoczął się proces Reginy i Wiesława S. Są oskarżeni o nieumyślne spowodowanie śmierci 54-letniego mężczyzny oraz uszczerbek na zdrowiu dwóch innych osób. Wszyscy zjedli przygotowaną przez nich galaretę.
Pogotowie ratunkowe zabrało do szpitala dwóch pracowników firmy, która w niedzielę rano usuwała awarię wodociągową na Targówku. Zatruli się tlenkiem węgla.
Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu prześle w poniedziałek do sądu akt oskarżenia przeciwko Reginie i Wiesławowi S. Rok temu po zjedzeniu przygotowanej przez nich galarety zmarł 54-letni mężczyzna, a kilka osób z objawami zatrucia znalazło się w szpitalach.
W sylwestra strażacy interweniowali w jednym z mieszkań w miejscowości Drezdenko. Troje dzieci zatruło się tam czadem.
Wstępne ustalenia śledczych wskazują, że mogło dojść do awarii pieca gazowego podłączonego do miejskiej sieci. Być może nieprawidłowo działał system odprowadzania spalin.
Prokurator zarzuca ojcu zmarłej dziewczynki umyślne narażenie swojej żony oraz dwóch małoletnich dzieci na utratę życia lub zdrowia. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Odmówił wysłania pomocy, gdy rodzina ze wsi Ujazd zadzwoniła na numer 112 alarmując, że dziecko źle się czuje. Zespół kontrolny stwierdził, że dyspozytor pogotowia "zachował się niewłaściwie". O szczegółowych ustaleniach członkowie zespołu rozmawiać nie chcą.
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak powiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez sprzedających trutkę na gryzonie. Jej oparami śmiertelnie zatruło się już kilkoro dzieci w Polsce. Sprawę bada wydział śledczy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
O tym, czy ktoś powinien ponieść odpowiedzialność za zgony spowodowane oparami środków biobójczych, jak przepisy polskie i europejskie wypadają na tle amerykańskich i czy w ogóle możliwe jest sporządzenie listy substancji groźnych dla zdrowia - rozmawiamy z dr. Mariuszem Baranem.
Policja w Płońsku wyjaśnia okoliczności awarii, do której doszło w zakładach przetwórstwa warzywnego w miejscowości Niepiekła. Pracownicy firmy zatruli się prawdopodobnie tlenkiem węgla. Poszkodowanych jest 29 osób.
Trzyletnia Basia zmarła po tym, jak w ścianie domu pod Grodziskiem Wlkp. umieszczono tabletki z zabójczym fosforowodorem. Jak się okazało, dyspozytor pogotowia odmówił wysłania pomocy, gdy rodzina zadzwoniła, że dziecko źle się czuje. Specjalny zespół badał, czy miał do tego prawo.
Przestępstwo miało polegać na sprzedaży środka gryzoniobójczego Quphos Pellets 56 GE.
Prokuratura Okręgowa w Olsztynie prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 2,5-letniego chłopczyka. Jedną z prawdopodobnych hipotez branych pod uwagę jest zatrucie preparatem do zwalczania kretów.
W Tomaszowie Lubelskim zmarło kolejne dziecko, które najprawdopodobniej zatruło się środkiem do zwalczania owadów i gryzoni. Kilka dni wcześniej zmarła trzyletnia dziewczynka z Wielkopolski. Ministerstwo Zdrowia i sanepid nie zajmują się sprawą.
Dzień wcześniej dziadek dwuletniego dziecka rozłożył w piwnicy domu środek owadobójczy.
Na terenie jednego z domostw we wsi pod Grodziskiem Wlkp. użyto środka chemicznego na gryzonie. To silne opary fosforowodoru mogły być przyczyną zatrucia dziecka.
Trwa dochodzenie w sprawie zatrucia dwójki dzieci środkiem do deratyzacji. Ich ojciec używał go do zwalczania nornic. Rodzeństwo od ponad tygodnia przebywa w szpitalu w ciężkim stanie
Z rejonu Pięciu Stawów, Roztoki oraz Morskiego Oka ratownicy TOPR ewakuowali turystów z objawami zatrucia. Zabierał ich śmigłowiec.
Kopalnia Cobre Panama musi zaprzestać działalności. Trwają spory, kto odpowiada za pozostałości, które zatruwają środowisko
Regina i Wiesław W. rolnicy z powiatu mieleckiego byli podejrzani o bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Prokurator przedstawił im nowy zarzut: nieumyślnego spowodowania śmierci i nieumyślnego spowodowania ciężkich i średnich obrażeń ciała. Po zjedzeniu galarety, którą wyprodukowali zmarła jedna osoba a dwie poważnie zachorowały.
Trzy dni po fatalnej w skutkach awarii na warszawskim basenie Polonez na Bródnie wiadomo więcej, jak do niej doszło.
Zatrzymanemu w związku z tą sprawą mężczyźnie prokuratura postawiła zarzut narażenia zdrowia i życia osób przebywających i pracujących na basenie "Polonez" na Bródnie.
Od piątku 1,7 tys. gospodarstw w Broku pozostaje bez bieżącej wody. Przyczyną jest bakteria wykryta w miejskim wodociągu.
Objawy zatrucia ma ponad trzydziestu seniorów i kilka osób z personelu ośrodka wypoczynkowego z Pogorzelicy. Wyniki pobranych przez Sanepid próbek żywności z tamtejszej kuchni będą znane za kilka dni.
Śledczy chcieli ustalić, kto odpowiada za masywny zrzut ścieków pogarbarskich do sieci kanalizacyjnej. W jego wyniku poważnemu zatruciu oparami uległ właściciel jednej z firm.
Szczecińska policja zatrzymała mężczyznę, który groził kobiecie zaangażowanej w tropienie osoby rozrzucającej truciznę mającą zabić wyprowadzane na spacer psy. Zatrzymany może mieć z tym ścisły związek.
Nieznana substancja w Zespole Szkół Powiatowych w Przasnyszu. 340 osób ewakuowano z budynku. Jest 28 poszkodowanych, a dziesięcioro uczniów przewieziono do szpitala.
Zatrucie azotynem było bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny, który zjadł galaretę mięsną, kupioną na targowisku w Nowej Dębie - wynika z opinii biegłych. Prokuratura nie wyklucza zmiany zarzutu dla podejrzanego w sprawie małżeństwa na nieumyślne spowodowanie śmierci.
W galarecie, którą zatruli się mieszkańcy Nowej Dęby, a jedna z nich zmarła, znajdowała się ogromna ilość azotynu sodu, czyli konserwantu używanego w przetwórstwie mięsnym. Norma została przekroczona sto razy.
Jad kiełbasiany czy jednak środek chemiczny? Co znajdowało się w galarecie, którą zjadło troje mieszkańców Nowej Dęby? Mężczyzna zmarł, dwie kobiety trafiły do szpitala z zatruciem. Małżeństwo, które handlowało galaretą i innymi przetworami mięsnymi, działało nielegalnie. To, co robili, było poza kontrolą służb weterynaryjnych.
W Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie przeprowadzona została sekcja zwłok 54-letniego Iuriia N. Mężczyzna zjadł galaretę, którą kupił na targowisku w Nowej Dębie. Zmarł dwie i pół godziny później.
Miał być antidotum na zatrucia i chronić przed zarazą. Wrocławskim badaczom udało się zrekonstruować słynny teriak - medykament znany od starożytności i stosowany w całej Europie do końca XVIII wieku. Wygląda na to, że był tylko placebo, ale za to świetnie wypromowanym.
Trzy osoby zatruły się przygotowaną przez nich galaretą, jedna osoba zmarła. Małżeństwu, które handlowało przetworami mięsnymi na targowisku w Nowej Dębie, przedstawiono zarzuty. W Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach będą szukać trucizny, która zabiła 54-letniego Ukraińca, który wraz żoną i dwójką dzieci uciekł przed wojną.
Padło kilkanaście gołębi i kilka kaczek. - Najwięcej martwych ptaków leżało właśnie tam, gdzie owies. Najgorsze jest to, że trzeba było odganiać kolejne ptaki, bo ziarna cały czas były niezabezpieczone - mówią wolontariuszki fundacji Gruszętnik, opiekującej się ptakami.
Kolegę mamy otruto. Nim umarł, zeszła z niego skóra, stracił włosy, organy, jeden po drugim, przestawały działać. Wtedy zaczęły się rozmowy o śmierci. Mama żartowała, że byłoby miło, gdyby otrzymała bukiet róż spryskany trucizną
Główny inspektor sanitarny wydał komunikat o zagrożeniu związanym ze spożyciem mięsa sprzedawanego w sieci Lidl. Według Państwowej Inspekcji Sanitarnej wykryto w nim bakterie salmonelli. Obecność patogenu stwierdzono w trzech z pięciu badanych próbek.
Zdecydowana większość zatruć to te przypadkowe, u dzieci. Nie ma też wątpliwości, że ich przyczyną są zaniedbania rodziców - bo nie dopilnowali dziecka. Rozmowa z ekspertką od toksykologii.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.